niedziela, 6 lutego 2011

Marokańska harira w wersji wegetariańskiej

Nic lepiej nie pasuje na szare, zimne dni jak rozgrzewająca, treściwa i kolorowa zupa. Jestem generalnie wielbicielką zup każdego rodzaju - poza zupą owocową - a zimą gotuję zupy kilka razy w tygodniu. Tym razem przyszła kolej na marokańską harirę - zupę jadaną w krajach Maghrebu głównie w czasie Ramadanu, ale nie tylko. Harira jest podawana najczęściej jako pierwsze danie w czasie party odbywającego się po zapadnięciu zmroku, gdy nareszcie można przerwać, trawjący od wschodu słońca, post. Jest oczywiście ogromna ilość wariacji na temat hariry, ja popatrzyłam na kilkanaście przepisów i przygotowałam swoją wersję, tym razem wegetariańską. Warzywa, których używa się przygotowując zupę zależą od sezonu - zrezygnowałam z selera naciowego, występującego w wielu przepisach - i wybrałam szwedzką marchewkę. Oprócz soczewicy i ciecierzycy można dodać dowolne rodzaje fasoli, czyli pole do eksperymentów jest ogromne. Mięso, którego najczęściej używa się gotując harirę to baranina, ale zastępuje ją też wołowina lub drób. Ja ze względu na naszych gości - wegetarian - jako źródło proteiny wybrałam quorn * w kawałkach. Zupa jest niezwykle pożywna i w zasadzie wystarcza za cały posiłek, a jeśli jeszcze dodamy do tego kilka kawałków chlebka pita (lub pitta) no to już w zasadzie nic więcej nam nie trzeba, żeby wstać od stołu sytym i rozgrzanym. Zapraszam na moją wersję hariry.

  Składniki na 6 głodnych osób:

  • 500 g quorn w kawałkach
  • 4 łyżki oliwy
  • 3 cebule
  • 4 ząbki czosnku
  • 2 puszki (800 g) ciecierzycy lub 300 g suchej ciecierzycy
  • 100 g czerwonej soczewicy
  • 100 g zielonej soczewicy
  • 4 marchewki
  • sól & czarny pieprz
  • pieprz cayenne, kumin, kurkuma (lub szczypta szafranu), cynamon, ewentualnie trochę kolendry i imbir
  • 1 op. krojonych pomidorów (ok. 400g)
  • 2 łyżki soku z cytryny
  • 200 g połamanego cienkiego makaronu np. vermicelli (często występuje ryż lub kuskus)
  • opcjonalnie fasola z czarnymi oczami - użyłam około 1/2 puszki lub inna
  • pietruszka lub kolendra
  • 2 l bulionu warzywnego
Quorn obsmażyć na oliwie,  dodać cebulę i wyciśnięty czosnek oraz przyprawy. Poddusić chwilę i przełożyć do garnka z bulionem. Gotować na wolnym ogniu dość krótko. Dodać  wypłukaną zieloną soczewicę i po 5 minutach czerwoną oraz pomidory. Gotować 15 minut. Dodać ciecierzycę z puszki i ewentualnie fasolę, zagotować i  jeśli trzeba  doprawić oraz dodać sok cytrynowy (lub limonkowy). Dołożyć połamany na drobne kawałki makaron i gotować jeszcze 3 minuty. Podawać posypane pietruszką lub kolendrą i plasterkami cytryny.

Przepis dodaję do durszlakowej akcji  Festiwal Kuchni Arabskiej pod patronatem Filozofii Smaku.

* Podstawowym surowcem użytym do produkcji Quorn jest grzyb Fusarium Venenatum oraz białko jajka - więc weganie raczej nie mogą go używać - a szkoda;)  Quorn jest niezwykle popularny w Wielkiej Brytanii i w Irlandii - i od kilku lat również w Szwecji - w większych sklepach można kupić cała gamę produktów na nich opartą, które w dodatku świetnie - stanowczo  lepiej od soi -imitują każdy niemal rodzaj mięsa w różnorodnych potrawach.

10 komentarzy:

Amber pisze...

U mnie dzisiaj było słonecznie.Szarość odeszła.Ale ta zupa jest dobra też na dobre dni!

Pinos pisze...

Aż mi się urlop przypomina...

delikatessen pisze...

Pyszny przepis. Dla mnie wprawdzie bez quorn (Anglia mogła oszaleć na jej punkcie, ale ja zdecydowanie nie;)) - raczej z mięsem lub samymi tylko warzywami, ale zdecydowanie chciałabym Harirę wreszcie spróbować!

Panna Malwinna pisze...

pierwszy raz słyszę o tym quornie. szkoda że nie jest wegański. a zupka wygląda na prawdę rewelacyjnie makaron, bogactwo strączkowych, aromatyczne przyprawy- lubię takie połączenia;)

Paula pisze...

ale tu mieszanka rozmaitych smaków! mniam..

quinoamatorka pisze...

Uwielbiam harirę! Wpraszam się na miseczkę, ale z dostawą do domu ;)Quornu jeszcze nigdy nie próbowałam i nawet nie wiem, czy gdzieś w Polsce można już kupić, ale będę się rozglądała. A na górze jest harissa, czy sambal oelek?

Hankaskakanka pisze...

Spróbowałabym chętnie!

Małgosia pisze...

Uwielbiam zupy, co zreszta widac na moim blogu :) Uwazam tak, jak ty - na te pore roku najlepsza jest gesta, gorąca zupka. Ciekawy przepis i historia. Dzieki :)

LidKa pisze...

@ Amber, zupa jest doskonla zawsze a ta w zimie szczegolnie:)
@ Pinosku, mnie sie niestety nie przypomina ale mam Maroko na swojej liscie
@delikatessen, to do dziela, polecam:)
@ Panno;)mysle, ze quor pojawi sie na pewno niebawem w Polsce, u nas wegetarianie juz zupelnie zrezygnowali z sojowych zastepnikow miesa na rzecz quornu. Dzieki za mile slowa:)
@ Quino, moze byc z dostawa ale najwyzej do pokoju goscinnego:D A quorn na pewno sie pojawi - wypatruj w sklepach ze zdrowa zywnoscia w dyskach z mrozonymi rzeczami. Na gorze jest sambal, ale miala byc harissa, myslalam, ze mam w domu ale wyszla;)
@ Haniu, zrobie ci jak tylko przyjedziesz:)
@ Malgosiu, prosze bardzo. Pozdrawiam

ola. pisze...

polecam również taką wersję: http://kluski-z-rosolem.blogspot.com/2011/03/ogrzej-mnie-czyli-zupa-na-zimna-pogode.html