Tradycyjnie podaje się kulki w towarzystwie dżemu z borówek (Lingonberry-jam, lingonsylt) i tzw. brązowego sosu. Każda szwedzka książka kucharska zawiera przynajmniej jeden przepis na kulki mięsne, a często więcej, i każdy dom ma swój ulubiony sposób na ich przyrządzenie. Nie ma też chyba domu, w którym jakaś wersja kulek mięsnych nie pojawiałaby się na stole przynajmniej kilka razy w miesiącu. I nic dziwnego, są bardzo smaczne i można je urozmaicać na nieskończone sposoby. Nie ma jednego, słusznego przepisu.
Ja również wypracowałam sobie swój przepis oraz oczywiście jego wariacje, i na żądanie najmłodszego członka rodziny robię kulki, może nie co tydzień, ale przynajmniej raz na miesiąc.
Tym razem użyłam następujących składników:
- 700 g mielonej cielęciny (najczęściej używam 50/50 mięsa wołowego/wieprzowego)
- 4 łyżki bułki tartej namoczonej w mleku, śmietance lub wodzie (1 dl ok. 1/2 szklanki)
- 1 duże jajko lub 2 małe
- 1 cebula i 2 ząbki czosnku
- dużo zielonej pietruszki
- sól & pieprz, bazylia, chili i papryka
- oliwa lub masło do smażenia
Smażyć na rozgrzanej patelni, potrząsając nią często, żeby kulki były zrumienione z każdej strony. Co nigdy tak do końca się nie udaje, zawsze jakiś fragment jest bardziej przypieczony. Podawać z czym się chce. Pasują do wszystkiego, chętnie z ulubionym sosem.
Tym razem zrobiłam do nich inną wersję jednej z ulubionych tutaj sałatek, też obowiązkowego gościa szwedzkiego stołu, czyli sałatkę buraczaną czy buraczkową.
Bardzo spodobał mi się pomysł Polki na buraczane tzatziki vel tsatsiki (τζατζίκι) i zrobiłam jego wariant.
Składniki:
- 1 mały jogurt grecki lub turecki (b. gęsty)
- 4 ząbki wyciśniętego czosnku
- dużo zielonego koperku
- sól i pieprz
- 4 ugotowane (lub upieczone) buraki pokrojone w słupki.
Tradycyjnie sałatkę robi się z majonezem i creme fraiche, czasem z dodatkiem jabłka. Jest ona dośc łagodna w smaku.
Niedawno widziałam przepis proponujący dodanie chrzanu i zrezygnowanie albo z majonezu albo z creme fraiche. Wersja z czosnkiem była bardzo udana.
Kulki mięsne (zimne tym razem) stanowią też element ulubionej przez Szwedów kanapki, która wygląda, mniej więcej, tak jak obok na zdjęciu. Trudno ją jeść bez widelca i noża, chociaż są tacy, którzy próbują.
9 komentarzy:
taką bułę z kuleczkami też chętnie bym zjadła :)
Takie szwedzkie kulki kojarza mi sie z Ikea ;) ale twoje Lidko musza byc 100razy smaczniejsze!
Prawda to, ze takie mielone w kazdej kuchni znajdziemy: w Belgii mamy boulettes sauce tomate, czyli w pomidorowym bardzo gestym sosie podawane z frytkami ;)
miss_coco te z Ikea to jest masakra - produkcja masowa, jakiej wiele w tutejszych sklepach, chociaż nawet osobiście znam takich, którzy je jedzą.
Lidko, a ja Ci powiem, ze nie raz i nie dwa jadlam kulki w Ikei, jak mnie glodek dopadl podczas zakupow. Ale Twoje oczywiscie sie nie rownaja tym industrialnym :)
Pierwszy raz próbowałam je w Ikea, kolejny raz takich zrobionych przez moją szwedzką sąsiadkę nad morzem. proste i pyszne. Wybieram te domowe, a dzem z borówek do nich w DUŻEJ ilości.
No wlasnie ja tez znam takich, ktorzy jedza i jeszcze kupuja mrozone na zapas - ja tam wole twoje ;)
i ja robiłam pyszne mięsne kulki. szwedzkie. i też towarzyszyła im sałatka z buraczków :-)
A przepis na brązowy sos można prosić? :P
czytajac powyzsze komentarze usmiech mi sie na twarzy zmalowal bo sztokholmianie jedza köttbullar tylko kupowane, w niedziele jada calymi rodzinami na tani lunch do Ikea, sos tez robia z paczki i sie nadziwic nie moga jak ich rodzice albo dziadkowie mogli sami to w domu przyrzadzac od podstaw, smaki z Ikea rzadza szwedzkimi podniebieniam, plus hotdogiz obskurnej budki; oczywiscie
Tips dla autorek:
mysle ze polkie podniebienia docenia przepis na smörgåstårta z krewetkami i lososiem, ja bynajmiej za nim przepadam oczywiscie wlasnej roboty
Prześlij komentarz