Callaloo to bardzo zielona zupa z Karaibów - można wręcz powiedzeć potrawa narodowa tego regionu - z korzaniami w Trinidad i Tobago, ale też niezwykle popularna w Guyana, na Jamajce, Haiti i okolicach. Zupa przywędrowała do tych rejonów wraz z niewolnikami z Afryki Zachodniej w latach 1700-setnych.
Głównym, oryginalnym składnikiem tej, niewinnie prostej, zupy są liście rośliny o wielu nazwach. W wielu różnych przepisach i regionach spotkamy się z takimi nazwami jak: callaloo lub bhaaji, lecz również coco, tannia, bhaaji, taro, amaranth lub dasheen bush. Można też spotkać się po prostu z określeniem "callaloo bush". Jednym słowem pomieszanie z poplątaniem i doprawdy gdyby się chciało dociec, które liście są tymi właściwymi, zagubimy się i przy okazji osiwiejemy.
Więc jakkolwiek skomplikowanie by to nie brzmiało, można te wszystkie egzotyczne liście zastąpić po prostu szpinakiem, lub czym innym bardzo zielonym - pewnie nawet pokrzywą, a najpewniej rukwią wodną.
Mniejsza z tym, ja miałam szpinak i na tym się oparłam, przygotowując jedną z tysiąca wersji Callaloo, wegetariańską (są również nie-wegetariańskie w dużym wyborze), ponieważ bardzo mi jakoś to do całej zieloności tej zupy pasowało.
- 2 łyżki oleju z orzechów ziemnych
- 2 drobno posiekane cebule, lub jedna duża
- 2 ząbki czosnku przeciśnięte przez praskę
- 3/4 kg liści szpinaku (lub innej zieleniny tego rodzaju)
- 1 młoda cukinia (niekoniecznie)
- 1 papryka chili drobno pokrojona
- 1/2 l bulionu z kurczaka lub warzywnego
- 1,5 łyżeczki kuminu
- 1,5 zmielonej kolendry
- 250 ml mleka kokosowego
- 250 ml słodkiej śmietanki
- sól
- sok z limonek
Na oleju podsmażyć cebulę, czosnek i pozbawione pestek chili, dodać po chwili przyprawy i poddusić jeszcze chwilkę. Jeśli oprócz liściastej zieleniny używamy cukinii lub np. okry (którą też oczywiście można dodać do zupy) należy je dodać w tym momencie. Następnie dolać wszystkie płyny i pogotować kilka minut. Autor przepisu *, z którego korzystałam, zaleca gotowanie przez 30 minut, szczerze mówiąc, nie wiem dlaczego. Dodać liście i pogotować 5 minut. Zmiksować zupę dokładnie i podować z odrobiną mleka kokosowego i soku z limonki.
Zupa jest zaskakująca, można ją pokochać lub przeciwnie całkowicie odrzucić. Niestety jedyną osobą w domu, która mogła przetestować jej smak byłam ja. Autor przepisu zalecał dodanie 2 papryczek rodzaju Birds eye, więc pomyślałam sobie, że dodanie jednej habanero będzie zupełnie ok. Myliłam się niestety, musiałam trafić na habanero o mocy 500.000 w scali Scoville;)**. Ale dałam radę i wielbicielom wszelkiej zieleniny bardzo zupę polecam, ale też zachęcam do ostrożności w doborze chili do niej. Myśle, że najczęściej spotykany Spanish Peppar, będzie zupełnie wystarczający.
Habanero należy, do jednej z pięciu grup chili, mianowicie, Capsicum chinense . Nazwa jest bardzo myląca ponieważ sugeruje, że habanero pochodziłoby z Chin, gdy gdy tak na prawdę wywodzi się z Ameryki Południowej i Karaibów.
Rodzina Capsicum chinense otrzymała swoją nazwę w roku 1776 av , a jej ojcem chrzestnym był holenderski fizyk :D Nikolaus von Jacquin, który w latach 1754 till 1759 zbierał różne rośliny na Karaibach dla cesarza Franciszka I. Ciekawe, swoja drogą dlaczego akurat fizyk dostał takie zlecenie.
Habanero jest jednym z najbardziej ostrych gatunków chili.
Moc habanero waha się między 40.000 - 500.000 Scoville,
co można porównać do cayenne 35.000 - 55.000 Scoville,
lub słabiutkiego peperoni 500 - 1000 Scoville
** Skala Scoville (The Scoville scale) jest miarą ostrości papryki chili, a jej nazwa pochodzi od twórcy tego testu Wilbura Scoville. Więcej bardzo ciekawych informacji na ten temat można znaleźć tutaj. * Przepis pochodzi z książki Marcusa
Samuelssona pt. Africa on my mind,
The Soul of a new Cuisine. A Discovery
of the Foods and Flavors of Africa.
Marcus, urodzony w Etiopii, wychowany
w Szwecji, mieszka obecnie w Nowym
Jorku, w dzielnicy Harlem, gdzie prowadzi
2 restauracje, m.in. Aquavit. Jest on
przedstawicielem nowej kuchni
skandynawskiej oraz propagatorem
kuchni etnicznych, w tym oczywiście
swojego rodzinnego kraju.
7 komentarzy:
Wprawdzie zup wszelkich ma po dziurki w nosie, jednak tak zachęcasz, że aż trudno się oprzeć :) Jednym słowem wchodzi na listę "do zrobienia"
Wygląda jak marzenie. Na dniach ją przetestuje :)
Lato tego roku zachęca do gorących zup, a ta wygląda znakomicie :)
Odkrywasz przede mną nieznane lądy.
przyjemny kolor
smak, który ciekawi
Niezwykle ciekawe. Podobnie jak Lo czuję się jak uczennica - cudowna lekcja Pani Profesor:)
Anoushko,
nie dziwie się, ale zupy są cudowne i tak;)
Haniu, Monia Wu :)
Lo, Anno, Asiejo
mam nadzieję, że Was nie zanudziłam;)
A zupa jest bardzo ciekawa, i pewnie ciekawsza jak się do niej nie doda habanero.
Prześlij komentarz