Do Sztokholmu zawitało lato. Wiosna trwa wprawdzie dopiero od niespełna trzech tygodni, ale tak to właśnie tu bywa na północy. Wszystko na raz kiełkuje, kwitnie, zieleni się i jednocześnie pyłkuje. Ale co tam kichając, czy nie wszyscy mieszkańcy miasta wylegają na trawniki i ławki w parkach, wystawiając się do słońca w każdej wolnej chwili. Mieszkamy w pobliżu jednego z największych i najpiękniejszych parków w centrum miasta i, jak co roku, obserwujemy początek sezonu piknikowego - w weekendy koczujące na trawie rodziny, czy grupy przyjaciół z koszykami jedzenia, a w dni powszednie emeryci, matki z dziećmi, frilanserzy i ci którzy "pracują w domu". W godzinach południowych do parku schodzą, ci którzy "pracują w pracy", aby chociaż godzinę przeznaczoną na lunch, spędzić na słońcu, zajadając kupione na wynos sałatki lub kanapki. Szwedzi kochają słońce - nie ma w tym nic dziwnego, są go bardzo spragnieni - jak słoneczniki zwracając się zawsze w jego kierunku. Sztokholm o tej porze roku nabiera niezwykłego uroku - dominująca świeża zieleń, kolory kwitnących kwiatów i drzew, i słońce, odbijające się we wszechobecnej w tym mieście wodzie, i białe noce...
Nastąpił więc czas wysprzątania balkonu, zasadzenia kwiatów w skrzynkach i przeniesienia się na balkon z jedzeniem. A w związku z jedzeniem czas powrócić do tematu. Mieliśmy długi weekend i czas na długie śniadania na balkonie.
Piątkowe śniadanie to pasta z jajka do świeżego chleba.
Pasta z jajka na 3 osoby:
- 3 jajka ugotowane na twardo,
- kilka plasterków pokrojonej szynki
- dużo pokrojonej dymki,
- kilka łyżek majonezu,
- sól & pieprz.
Obrać jajka, rozgnieść widelcem, dodać pozostałe składniki i wymieszać. Gotowe.
W czasie śniadania narodziła się koncepcja śniadania na dzień następny, w temacie jajek. Czyli jajka faszerowane, ulubione przez całą rodzinę. Na szczęście można je przygotować wieczorem poprzedniego dnia, więc nie oponowałam specjalnie. Nie da się ukryć, że godziny poranne nie są moją ulubioną porą dnia, a na pewno nie jestem w stanie wykonywać rano zbyt skomplikowanych działań.
Jajka faszerowane na ciepło na 3 osoby:
- 6 jajek ugotowanych na twardo
- 12 dorodnych pieczarek
- 100 g utartego sera - u nas chedar
- dużo pokrojonej dymki
- sól & pieprz
- tarta bułka
Ugotowane jajka przepołowić, starając się nie uszkodzić skorupek. Wyjąć delikatnie ich zawartość tzn. białko i żółtko. Rozgnieść widelcem. Obrane i pokrojone pieczarki podsmażyć na patelni na odrobinie masła. Dodać pieczarki i dymkę do masy jajecznej, wymieszać i doprawić. Wypelnić masą nieuszkodzone skorupki, każdą połówkę "zanurzyć" w bułce tartej. Zostawić na noc w lodówce.
Następnego dnia rano podsmażyć jajka na patelni, bułką do dołu najlepiej na maśle. Zjadać nie myśląc o kaloriach, cholesterolu i innych tego typu niemądrych rzeczach.
Ponieważ zwykle przygotowuję jedzenie "jak dla pułku wojska", tak i tym razem, jajek było więcej, nie wszystkie skorupki były w stanie zdatnym do użycia, zostało trochę za dużo samego farszu. I w dodatku zostało trochę pasty jajecznej, Z tego wszystkiego, razem zmieszanego, powstały kotlety jajeczne, zjedzone na słonecznym balkonie w porze lunchu.
Farsz należy uformować kotlecikowo, obtoczyć w bułce tartej, podsmażyć na patelni na rumiano i zjeśc z dobrą sałatką i chlebem, lub bez chleba.
I w dalszym ciągu nie należy myśleć o cholesterolu. Gdybym o tym myślała to chyba źle bym się czuła psychiczne, ponieważ jajka mogę jeść bez przerwy i najchętniej z majonezem;)
Jak już 100 razy napisałam, pogoda była przecudna, więc wybraliśmy się na spacer po naszym wspaniałym parku. Uznałam, oczywiście, że to znakomita okazja aby założyć moje, nowo zakupione spodnie, cienkie i przewiewne, szerokie - no po prostu cudne- szarawary.
Idziemy sobie i idziemy i zadowolona mówię:
- Wiesz, te spodnie są tak cudownie przewiewne, tak jakbym ich nie miała na sobie.
Na to M:
- To po co wydałaś na nie tyle pieniędzy?
12 komentarzy:
Wiesz, że robisz przepiękne zdjęcia? Żeby tak apetycznie uwiecznić pastę jajeczną czy kotleta, to trzeba mieć talent! Też bym tak chciała ;)
Jajka to moje ulubione weekendowe śniadanie, chętnie zamieszczę swoje hity (są wśród nich pokazane właśnie przez Ciebie), tylko muszę zacząć trzymać aparat w kuchni, bo jak mam po niego chodzić, to zawsze wygra ciepły posiłek, nie zdjęcie ;)
A mogłabyś dorzucić jakieś zdjęcie wiosny w Sztokholmie? Chętnie oderwę oko od małopolskiej pluchy, z której miejscami robi się już powódź..
PS. Po co myśleć o cholesterolu, widział go kto??
To już wiem, kiedy należy przyjeżdżać do Sztokholmu. Mam nadzieję, że wiatr przywieje to lato i do nas. A jajko jest dobre zawsze i wszędzie. Takie faszerowane bardzo rzadko robię i to jest błąd, który szybko muszę nadrobić. Pozdrawiam.
Ja chce do Sztokholmu...! U mnie 9 stopni...!:(
Dziękuję za meila- zdjęcie wykorzystam z radością:)
zazdroszczę tego słoneczka u Ciebie... zdjęcia apetyczne :)
Witam. Nie ma to jak jajeczko i nawet przedwczoraj rowniez zrobilam paste jajeczna i tzw awanturke, czyli twarozek z cebulka i takimi tam - jedno z moich ulubionych sniadan na wiosne. Co prawda sloneczko sie na nas tutaj chyba obrazilo, aura raczej przypomina jesien niz wiosne, ale moze sie to kiedys skonczy ?
A tak apropos nigdy nie bylam w Sztokholmie, ale 10 lat temu z hakiem spedzilam wakacje na praktykach w Norwegii (Bergen dokladnie) i wspominam pobyt bardzo slonecznie.
Magdalena, awanturka to chyba raczej pasta z wędzonej makreli z tego co pamiętam ;-)
Lidka, jaki cholesterol, czy ktoś go kiedyś widział? :D Poza tym jajka mają też bardzo dużo "dobrego" cholesterolu i masę żelaza, więc nie ma co sobie żałować. Podziwiam wegan, ja niestety bez jajek i sera sobie nie wyobrażam :( Używam oczywiście 0 prosto od gospodarza, mleko też od niego mamy.
Po pierwsze, to bardzo dobrze, ze zdecydowałyście się rozszerzyć działalność !
Po drugie, tak zachęcająco piszesz o letnim Sztokholmie ze chyba rozejrzę się za biletami :)
Zielienino, u nas w domu awanturka zwalo sie i zwie wszelakiego typu pasty twarozkowe :)
Monika :) zdjęcia Sztokholmu w lecie są w drodze.
lo zachęcam do odwiedzin. Prawda z tymi jajkami, albo się je robi często, albo prawie nigdy;)
Ewalajno, Paulo, Magdaleno na pewno lato i do Was przyjdzie:) A twarożek z cebulką, jak go zwał, tak zwał, jest zawsze na topie.
Zielenino śięte słowa - jajka rządzą!
Anoushko Ty się nie zastanawiaj, tylko rezerwuj. Przecież planowaliśmy wyprawę po kota:)
przepis na awanturkę z makrelą był w jakiejś dziecięcej książce, ale niestety mam atak starczej sklerozy ;-) Niebieski ołówek, czy cuś?U nas się właśnie tak na mówi na pastę z makrelą i twarogiem, więc w sumie prawie na to samo wychodzi.
Lidka, za opowiadanie o lecie dostaniesz bęcki, u nas 8 stopni i ciągle leje, a mój najlepszy ubraniowy zakup ostatnio to kalosze :P
Lidko, jakie lato, jakie lato. Ja juz w to nie wierze. A tu na dodatek jeszcze zaraz mi ukochany Krakow zaleje !
Wszystko wygląda tak apetycznie!
Prześlij komentarz