Oczywiście dzięki globalizacji nowalijki mamy cały rok, ale przychodzi moment, kiedy nareszcie w sklepach i na targach pojawiają się te prawdziwe. W Szwecji producentem nr 1 jest słoneczna Gotlandia, gdzie uprawia się nie tylko szparagi. Wczoraj udało mi się wypatrzyć pachnącego selera naciowego rodem stamtąd i kupiłam dwa pęczki (choć podejrzewam, że były i tak ze szklarni, ale na Gotlandii). Jeden do chrupania z twarożkiem a drugi na jedną z moich ulubionych zup. Seler, również ten bulwiasty, jest zresztą, jednym z tych warzyw, które gości w naszej kuchni cały rok.
Na cztery porcje zupy potrzebujemy:
400 g selera naciowego
1 por
2 ziemniaki
1 łyżka oliwy lub 50 g masła
7 dl wody lub więcej, zależy jak gęstą zupę preferujemy
1 kostka bulionu warzywnego (bio)
2 ząbki czosnku, lub więcej
sól & pieprz
po 1 łyżeczce świeżych ziół - tym razem bazylia, pietruszka, koperek i rzeżucha
1 dl gęstej kwaśnej śmietany lub jogurtu
Oczyszczony i umyty por pokroić (zarówno białą jak i zieloną część) i poddusić w garnku na maśle lub oliwie, aż będzie miękki. Krótko przedtem dodać pokrojony drobno czosnek. Dolać wodę i dodać kostkę bulionową oraz pokrojonego selera i ziemniaki. Zachować przynajmniej część listków selera. Gotować maximum 10 minut. Dodać pokrojoną zieleninę i doprawić ewentualnie solą i pieprzem. Zmiksować zupę i podawać z jogurtem lub śmietaną posypaną rzeżuchą i listkami selera. Jak znakomita większość zup - super prosta, szybka i w dodatku bardzo dobra.W zimie dodaję często do tej zupy utarty parmezan, lub czasem ser topiony. Z ziemniaków można oczywiście spokojnie zrezygnować i wtedy zupa może stanowić element każdej diety.
1 komentarz:
Uwielbiam zielone zupy - z selera jeszcze nie jadłam
Prześlij komentarz