Historia gotowania tej zupy przeze mnie ma dobrych kilka lat. Pierwszy raz usłyszałam, a raczej przeczytałam o niej w relacji z parapetówki jednego z naszych przyjaciół - już wtedy mnie zainteresowała. Wyżej wymieniony przyjaciel gościł u nas w Sztokholmie i na jedną z kolacji zaproponował właśnie tę zupę przeciw czemu oczywiście nie protestowaliśmy. Zupa nam smakowała, ale jakoś byliśmy nieuważni i nie zanotowaliśmy szczegółów jej przygotowywania. Po jakimś czasie poprosiłam M. o podanie mi przepisu na nią, na co on odpowiedział: ależ LidKo masz przecież tę książkę z której pochodzi przepis. Miał na myśli "Zupy" z cudownej serii Könemann Le Cordon Blue. Książkę mam i przewertowałam ją oczywiście z 15 razy w poszukiwaniu tegoż właśnie przepisu - daremnie. Ponowiłam więc prośbę o przepis i okazało się, że jest rzeczywiście w tej serii, ale w częśći poświęconej ziemniakom, której akurat nie mam. No nic w końcu przepis dostałam i przyszedł czas na moją wersję* tej właśnie zupy. Nie wiem co prawda dlaczego jest to amerykańska zupa - z powodu kukurydzy? - ale mniejsza z tym - jest pyszna.
Na 4 osoby:
- 140 g bekonu, jak najchudszego
- 3-4 ziemniaki
- 400 g ziaren kukurydzy- u mnie mrożona
- 1 l bulionu warzywnego
- 2 łodygi selera naciowego
- oliwa
- sól & pieprz
- 3 ząbki czosnku
- kurkuma dla ładniejszego koloru ;)
- pietruszka lub kolendra
Zrumienić pokrojony bekon i część odłożyć na papierowy ręcznik. Lekko podrumienić pokrojone ziemniaki i seler. Dodać bulion i kukurydzę. Gotować do momentu gdy ziemniaki będą miękkie (ok. 10 min.). Wyjąć trochę ziemniaków z kukurydzą i odłożyć na bok. Zmiksować resztę. Dodać odłożone ziemniaki i kukurydzę. Podawać posypane odsączonym z nadmiaru tłuszczu bekonem i ulubioną zieleniną.
* W oryginalnym przepisie jest boczek, który zawsze zastępuję bekonem. Nie ma czosnku i selera a ja uważam, że czosnek podnosi smak wszystkiego;) więc prawie nie gotuję bez niego - a seler mi bardzo tu pasował. No i w oryginale zupa nie jest miksowana - ja bardzo często miksuję część a część składników dodaję potem - bardzo lubię kremowe zupy, ale jest też przyjemnie w coś się wgryźć momentami. To były moje zmiany, więc dlatego używam zwrotu moja wersja.
11 komentarzy:
ten seler naciowy mi sie tutaj podba. Bardzo mi się podba :)
A kolor ma zabojczy!
śliczna
Bardzo bardzo słoneczna zupa na ten zimowy czas :-)
Uwielbiam kukurydzę w każdej postaci!
Fascynuja mnie takie kukurydziane zupy, jednak nie udalo mi sie jeszcze takiej zrobic, ktora na trwale chcialabym wprowadzic do naszego jadlospisu. Moze to ta wlasnie ...?
Fajna, podoba mi się taka zupa.
uwielbiam kukurydzę więc na pewno zupa jest pyszna
Też mam książkę "Zupy" Le Cordon Bleu, jest wspaniała! Dlatego natrafiwszy na wzmiankę o niej w Twoim poście próbowałam (oczywiście bez sukcesu) przypomnieć sobie przepis na tę właśnie potrawę, aż doszłam do wzmianki, że zupa kukurydziana pochodzi z innego tomu;) Moją ulubioną zupą z tej książki jest malezyjska laksa - wiele przepisów na nią już widziałam, ten smakuje mi najbardziej:)
A Twój wpis wygląda świetnie i w sam raz na zimę:)
Lubie, lubie! Robilam kilka razy - troche dziwaczna sie wydaje, ale wychodzi swietna! :)
zupka jak się patrzy. patrząc po składnikach- musi być na prawdę smakowita;)
ciekawa ta zupka, a kolorek ma super!!!
uwielbiam kolor tej słonecznej zupy!
Prześlij komentarz