niedziela, 14 lutego 2010

Chleb z miodem i ziarnami słonecznika

Dzień pierwszy (zaczyn):
1 dl zakwasu żytniego;
3 dl letniej wody;
200 g (3 1/2 dl) mąki żytniej

Wymieszać, przykryć folia plastikową i odstawić w miarę ciepłe miejsce na 12 max 16 godz. Zaczyn w tym czasie podwoi swoją objętość.

Dzień drugi (ciasto właściwe):
wczorajszy zaczyn
60 g (2 łyżki miodu);
3 i 1/4 dl wody;
500 g  (8 i 1/2 dl) mąki pszennej;
300 g  (5 dl) mąki zytniej;
1/2 dl ziaren słonecznika;
20 g (1 łyżka) soli


Wymieszać wszystko z wyjątkiem soli i wyrabiać ok. 4 min w maszynie na średnich obrotach. Dodać sól, zwiekszyć obroty i wyrabiać jeszcze ok. 2 min. Przykryć miskę i odstawić do czasu podwojenia objętości co może zająć od
3 do 5 godzin.
Następnie wyłożyć ciasto na blat wysypany mąką i podzielić na 2 części. Rozpłaszczyć i zagiąć kanty kilkakrotnie w kierunku środka. Włożyć do koszyków lub czegoś innego - żeby chleb  trzymał formę - i zostawić do wyrośnięcia na dalsze 1 do 1,5 godziny.
Nagrzać piekarnik do 270 stopni, wyłożyć chleb na  nagrzaną, wyłożoną papierem, blachę. Położyć kilka kostek lodu na dnie piecyka. Włożyć chleb do pieca i zmniejszyć temperaturę do 250 stopni. Po 15 minutach zmniejszyć temperaturę do 200 stopni i przewentylować piecyk, zamykając i otwierając drzwiczki.
Gdy chleb był w piecyku 30-35 min. powinien być gotowy. Wyjąć i wystudzić na kratce.

Wszystko się udało, ale myślę, że mógł dłużej rosnąć w formach. Ale miałam kolizję, ponieważ w tzw. międzyczasie robiłam pizzę i chleb musiał się pośpieszyć.
Mój piec ma maksymalną temperaturę 250 stopni, ale w oryginalnym przepisie autor podaje 270 stopni.

3 komentarze:

quinoamatorka pisze...

Przystojne te Wasze chlebki!

Monika pisze...

O, czyli jednak Twój zakwas żyje :), ładne chleby!

Mogłabyś następnym razem sfotografować chleb w koszykach, a najlepiej najpierw same koszyki? Bo ja próbowałam wyrastania w bambusowych miskach i zawsze mi się ciasto do nich przykleiło, mimo wysypania mąką, może ja za mało tej mąki sypię? Koszyków nie mam bo jakoś nie mogę spotkać takich, jak bym chciała, ale jak spotkam, to kupię, bo takie chleby są najładniejsze :)

Nie nacinasz ciasta?

PS. Zmieniłaś coś w ustawieniach bloga, czy ja mam jednak większą wadę wzroku niż sądziłam? Bo marudziłam, że nie wszystko mogę na nim edytować, a właśnie mi się w oczy rzuciły ikonki do edycji przy wszystkich elementach, więc albo jestem ślepa, albo one się teraz pojawiły :D

LidKa pisze...

MS ikonki pojawiły się dziś w nocy, bo dopiero wtedy przyszło mi do głowy zajrzeć do permissions;)
Nie nacinam - pozwalam mu żyć własnym życiem.
Koszyk mam tylko jeden, drugi jest u takiej jednej w Serolandii, która i tak nic nie piecze;)