Podobno na Ukrainie nie dodaje się do barszczu fasoli, ale ja nie wyobrażam sobie tej zupy bez dużej, białej fasoli. I moja wersja barszczu - tym razem wegetariańska - fasolę oczywiście zawiera. Według mnie jest to też jedna z tych zup, w której trzeba "móc postawić łyżkę", podobnie jak w krupniku. Przepis jest tradycyjny, z tych, które krążą w rodzinie. Jest to zresztą jedna z moich ulubionych zup, choć nie robię jej zbyt często - jest dość czasochłonna.
Składniki:
- 1/4 główki białej kapusty
- 1,5 l bulionu warzywnego
- 3 duże buraki
- 4 ziemniaki
- 2 marchewki
- 1 cebula
- 200 g dużej białej fasoli
- 4 łyżki przecieru pomidorowego
1 duża cebula - 4 ząbki czosnku (lub więcej)
- 2 łyżki octu lub soku z cytryny
- 3 łyzki mąki
- kwaśna śmietana - wg. uznania
- liście laurowe, sól, pieprz i ziele angielskie
Przygotowanie:
- Fasolę namoczyć na noc wg. przepisu na opakowaniu. Następnego dnia zacząć ją gotować w bulionie przez około godziny dodając przyprawy. "Moja" fasola miała się gotować do miękkości przez ok. 1,5 godziny.
- Kiedy zostanie 30 minut do ugotowania fasoli na miękko obrane i pokrojone w drobne paseczki buraki wrzucić na patelnię, dodać olej, ocet, przecier pomidorowy, dolać trochę bulionu i dusić buraki aż będą pólmiekkie.
- Na innej patelni, podsmażyć na maśle pokrojoną w kostkę cebulę, pokrojoną w słupki marchewkę i wyciśnięty czosnek. Do bulionu z fasolą dorzucić ziemniaki, zagotować, następnie dodać poszatkowaną kapustę.
- Po 15 minutach dodać zawartość obydwu patelni i gotować następne 15 minut. Pod koniec dodać zasmażkę zrobioną na maśle i pietruszkę lub jak u mnie szczypiorek. Wymieszać i ewentualnie doprawić. Barszcz najlepiej smakuje odgrzewany. Podawać z kleksami śmietany.
W zeszłym tygodniu wzięłam sobie sporą porcję na lunch do pracy. Zainteresowanie było ogromne - kuchnia szwedzka nie ma odpowiednika tej zupy, więc barszcz jest bardzo egzotyczny - w efekcie po entuzjastycznym próbowaniu we wtorek mam przeprowadzić mały kurs gotowania barszczu w pracy. Na szczęście dysponujemy zarówno czasem jak i dobrze wyposażoną kuchnią:)
Mięsożercy mogą dodać bulion wołowy i skrawki mięsa wołowego drobno pokrojonego.
Mięsożercy mogą dodać bulion wołowy i skrawki mięsa wołowego drobno pokrojonego.
12 komentarzy:
Ja niestety jestem przeciwniczką fasoli w zupie, ale to mały szczegół :) sam w sobie barszcz wygląda wspaniale i zachęca do zjedzenia :)
www.kuchcikowo.wordpress.com
To jest właśnie taka wersja którą ja znam i którą się przygotowuje u nas w domu rodzinnym.
Nie jestem pewna koncentratu muszę poszukać skanu przepisu z zeszytu mojej Mamy :)
Ale nabrałam ogromnej ochoty na taki barszcz. Zwłaszcza że mam dużo fasoli przytarganej w walizce z Zamościa.
Pozdrawiam ciepło!
ja czasem (naprawde czasem) robie wariacje, z fasola wlasnie...w szczegolnosci na jesienne zimne (niestety) obiady taka zupa daje mi energie na reszte dnia...choc przyznac musze, iz ostatnio bardzo zle jadam, bardzo zle !
U mnie też zawsze była z fasolą i dość dziwnie mi myśleć, że może nawet się obejść bez :P
właśnie stwierdziłam, że powinnam jeść więcej fasoli :)
więcej fasoli w moim jadłospisie.
i cudowny barszcz.
wygląda niezwykle apetycznie ;]
Fiolunko , może być bez fasoli;)
Poleczko , jak miło Cię widzieć u nas:) Ciekawa jestem tego z koncentratem, ale moim zdaniem to właśnie on powoduje, że kolor barszczu jest "odpowiedni".
Pozdrawiam:)
Magdaleno to właśnie dla mnie też jesienno-zimowa zupa. Taka micha daje ciepło i energię potrzebną do przetrwania.
Zacznij się dobrze odżywiać:)
Arven ja też muszę mieć fasolę i już:)
Paula no jasne, fasola jest bardzo "zdrowa". Pozdrawiam
Karmel-itko Hasło więcej fasoli bardzo mi się podoba. Dziekuję za miły komentarz:)
To jest jedna z zup z mojego dzieciństwa, ale zawsze była ona bez fasoli. Dawno jej nie robiłam, a po przeczytaniu Twojego przepisu nabrałam wielkiej ochoty na jej ugotowanie. Pozdrawiam.
hej, poproszę maila do Moniki lub o odzew na przepisybajki@vp.pl, dzięki!
ach i porcję tej zupiny jak jeszcze coś zostało :)
Lidka, to w odpowiedzi na nękanie Cię fasolą? ;)
Fajny ten barszcz, muszę spróbować, u nas jakoś ten ukraiński to rzadkość, chyba nawet nigdy takiego nie jadłam.
PS. Ja to jestem rozgarnięta jak kupka liści, nie zauważyłam pytania Wegetarianki - ale Lidka czuwa i już mailujemy, dzięki ;)
Bardzo lubie taka wersje barszczu. :) Jakos nie jestem w stanie docenic barszczu gotowanego na miesie, no nie smakuje mi i juz. :(
To jest zupa, ktora mi mama robila, kiedy bylam chora, koniecznie z fasola. A ze teraz jestem troche chora, to tak mi sie oczy zaszklily czytajac twoj post Lidko ;) Zatesknilo mi sie i za zupa i za mama...
Prześlij komentarz