Uświadomiłam sobie kilka dni temu, że Na 4 ręce właśnie dzisiaj kończy swój pierwszy rok w blogosferze. Rozpoczynając blogowanie zupełnie nie miałam pojęcia jak to się potoczy i rozwinie. Okazało się, że znakomicie - mamy grono sympatycznych czytelników i wiele spontanicznych odwiedzin - nigdy nie przypuszczałam, że aż ponad 25 tysięcy osób zajrzy na naszą stronę, a jednak tak właśnie się stało. Mam nadzieję, że będziecie dalej tu zaglądać i przede wszystkim zostawiać komentarze, ponieważ właśnie interakcja z czytelnikami jest szalenie istotna i w pewnym sensie współtworzy blog. Tak więc w swoim i Moniki imieniu dziękuję za wszystkie odwiedziny i wszystkie pozostawione przez Was miłe słowa. Rozpoczynamy niniejszym rok drugi - mam nadzieję równie ciekawy jak ten, który minął. Zapraszamy na ciąg dalszy :)
A teraz wróćmy do kuchni. Jakiś czas temu świętowano w świecie blogów dzień kuchni włoskiej i zadaniem na ten rok było przygotowanie oryginalnego pesto. Oczywiście się zagapiłam i nie zdążyłam, no ale nadrabiam to tu i teraz. Niestety nie mam drewnianego tłuczka do moździerza - a przeczytałam w wielu miejscach, że właśnie taki powinien być użyty - no ale dobrze, że mam moździerz;)
Nie liczyłam też zbyt dokładnie listków bazylii - a podobno jest generalna zasada, że na każde 30 listków powinien przypadać ząbek czosnku - niemniej trzymałam się jednak dość ściśle przepisu. To chyba całkiem nieźle ;) Moich listków było na pewno co najmniej 120.
Pesto alla Genovese:
- 5 pęczków bazylii (1 szklanka)
- 4 ząbki czosnku
- 20 g orzeszków pinii
- sól gruboziarnista
- 25 g startego sera pecorino
- 25 g tartego parmezanu
- 2-3 łyżki oliwy extra vergine jak najlepszej jakości.
Bazylię umyć i zostawić do osuszenia, następnie wraz z grubo pokrojonym czosnkiem, solą i orzeszkami ucierać w moździerzu aż do uzyskania stosunkowo gładkiej masy. Pod koniec dodać powoli oliwę i sery. Wymieszać dokładnie. Przechowywać w lodówce zalane oliwą do 1 tygodnia.
Pesto robione w możdzierzu ma zupełnie inną konsystencję niż robione w malakserze czy za pomocą blendera - nie jest takie gładkie. Ale smakuje jednak inaczej i jednak chyba lepiej, a poza tym przyjemnie się je uciera za pomocą starego, dobrego moździerza.
A potem tylko ugotować makaron - ugotowałam linguine - wymieszać z pesto, posypać parmezanem i pyszna kolacja gotowa.