Ogórki małosolne to moja wielka miłość, od zawsze i na zawsze. Niestety, od kiedy mieszkam na pólnocy Europy, jest to miłość niezwykle trudna. Pierwsze, bowiem, nadające się do kiszenia ogórki* pojawiaja się tutaj dopiero w połowie sierpnia. Do tego czasu - jeśli nie spędzam wakacji w Polsce - usycham za nimi z tęsknoty. Nic, ale to naprawdę nic, nie jast w stanie konkurować ze smakiem takich 2-3 dniowych, jeszcze trochę zielonych, małosolnych. Od mniej więcej roku, czy dwóch, polskie sklepy w Sztokholmie próbują wypełnić tę bezdenną otchłań tęsknoty, sprowadzając do swoich magazynów ogórki małosolne z Polski. Na wieść o dostawie wskakuję w samochód i z błogim uśmiechem, podszytym nadzieją, jadę.I co? I nic. Uśmiech blednie, kiedy po raz kolejny okazuje się, że do rzeszy wielbicieli małosolnych, dotarła kwaśna , kapciowata namiastka. Namiastka, nie mająca nic wspólnego z jędrnym, chrupiącym, jedynym w swoim rodzaju, "prawdziwym" ogórkiem małosolnym.
Cóż, jednak i tak zawsze kupuję tę namiastkę. Wybieram kilka, w miarę jędrnych jednostek, które wykorzystuję do mojego ulubionego twarożku. A reszta? Jedynym ratunkiem jest zrobienie zupy ogórkowej.Ot bałahostka, ale jednak cieszy, mimo wszystko.
Zupa ogórkowa z małosolnych:
- 6-7 utartych ogórków i woda z nich
- kilka marchewek (2-3)
- kilka ziemniaków (3-4)
- bulion warzywny
- 1 ząbek czosnku, wycisnięty
- pieprz
- bardzo dużo koperku
- śmietana, dowolna ilość
W bulionie ugotować marchewkę i ziemniaki (10-15 min). Dodać podduszone, przez chwilę na maśle, utarte ogórki i wodę ogórkową. Doprawić ewentualnie pieprzem. Sól, jest raczej nie potrzebna. Dodać smietanę i pokrojony drobno koperek. I już nic więcej. Jeść, ciesząc się, że pozostali członkowie rodziny - dziwacy jacyś - kręcą nosem na jedną z najlepszych na całym świecie zup. Zrobienie jej po raz pierwszy, jakieś 5 lat temu, zawdzięczam Monice, która niestety ostatnio nie ma czasu na działalność w kuchni., a tym mniej na pisanie na blogu. Mam nadzieję, że to wkrótce ulegnie zmianie. Tak czy inaczej, to moje dzisiejsze gotowanie jest z dedykacją dla Moni.
*tzw. västeråsgurka ( nazwa pochodzi od rejonu uprawy)